sobota, 28 stycznia 2012

smutki



a co jeżeli czasem nachodzą mnie smutki
zupełnie nieuzasadnione
lecz nachalne

że czas ucieka
że szczęście przemija
że ciągła niepewność
że strach przed nieznanym
że samotność czycha
że bezpieczeństwo to tylko słowo puste

skradają się niewinnie
przylepiają do palców
przenikają do naskórka
i głębiej

i coraz mocniej
trują krew
i wgryzają się w duszę

i na nic wtedy 
cały misterny plan
i optymizm 
i  serce lekkie

i znowu ten kamień u szyi 
i znowu wszystkie wątpliwości

czy to brak konsekwencji
czy złośliwy chichot losu

nie wiem
nic
oprócz
swojej bezbronności
 

wtorek, 24 stycznia 2012

780g szczęścia

istambul, styczeń 2012


były przygotowania i oczekiwanie
była niepewność i wątptliwości
ale dzisiaj

dzisiaj już jest!
są spragnione dłonie i cierpliwe myśli
i święto jest w całym domu
bo Kasia dostała swoje Nowe Dzieciątko
161 x 119,2 x 70,8 mm 
i całe 780 g wagi

:-)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

bo wszystko jest możliwe...



ten bilet jest namacalnym dowodem na istnienie 
cudów

ten bilet nauczył mnie raz jeszcze 
że cokolwiek by się nie działo
waliło i paliło
(i stało 3 godziny  w polu pod łowiczem)
o swoje marzenia
trzeba walczyć do końca
do ostatniej kropli potu
i  za krótkiego oddechu



20 stycznia 2011

10:48 K: jestem w łowiczu i stoję tu od godziny mimo że za 15 min powinnam być w warszawie... i nie mam pomysłu co dalej...

11:07 K: jest duża szansa że nie zdążę  :-( mam anulować lot?

11:10 M : ojjjjj.. sam nie wiem... zadzwoń do lotu... może coś poradzą..

11:39 K: nie zdążę. mogę zamienić bilet na jutro za 811 zł albo anulować za 50 % biletu zwrotnego... jak możesz zadzwoń. przepraszam!

12:24 K: jadę na lotnisko  taksówką z żyrardowa... jest 1% nadziei 

12:37 M: trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!! ale ostrożnie bo nawet istambul nie jest warty żaden wypadek!!!!

13:02 K: udało się!!!!!!!!!!! mam bilet i jestem pod bramką gatu! przepraszam!

13:06 M: niesłuchane! super! jesteś wielką KKK!!!

13:29 K: to jest totalnie niesamowite. totalnie! widocznie mam więcej szczęścia niż rozumu, albo Ktoś nade mną czuwa, albo Pan Bóg lubi naszą szaloną miłość, albo.. znam się na ludziach i dobrze wybrałam taksówkarza ;-) albo wszystko na raz :-)

13:33 M: leć już spokojnie- prosto do moich ramion szeroko otwartych..

13:43 K: lecę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-*****

17:41 K: w taksówce. do Ciebie! już teraz jak po sznurku- wiza, celnicy, taksówka... to jest wspaniałe nowoczesne miasto! już wiem że było warto ... grunt to nigdy się nie poddawać! 


czwartek, 19 stycznia 2012

nieśmiertelna






uważność. nowe ważne słowo. uwaga, koncentracja. nad tym co tu i teraz. nad tym co smakuje i cieszy oczy. nad tym co się kocha i do czego się  tęskni. nad tym co może przynieść radość. nad tym za co trzeba podziękować. być. czuć. dotykać. szukać.

moja uważność chyba od dawna ma dźwięk wyzwalanej migawki. pochylanie się nad małymi sprawami i nadawanie im subiektywnego piękna. szukanie blasku i tajemnicy w drobnostkach, zwykłostkach, codziennostkach, małostkach. odnajdywanie nowych światów tuż obok, na krawędzi parapetu, na brzegu łóżka, na załamaniach koca, który ciepło przytula kiedy Ty  nie możesz, w kącikach Twoich uśmiechów i w zakamarkach kochanych zmarszczek. okiem obiektywu widzi się więcej, cierpliwiej, dokładniej. i też piękniej. cieszy każda kolejna naświetlona klatka, każda nowa rolka. a później to oczekiwanie. niecierpliwe, ciekawe efektów- czy się udało, czy będzie tak piękne jak pokazała matówka. i końcowa radość kiedy już wiadomo. kiedy wracają kolory i wspomnienia, słowa zapamiętane przelotnie, detale nadające niepowtarzalny smak. smak tej jednej najpiękniejszej chwili zatrzymanej w kadrze, która właśnie zyskała swoją nieśmiertelność.

może właśnie dlatego tak bardzo kocham fotografię- bo pozwala oszukać czas, przedłużyć ulotny jak muśnięcie motyla na twarzy moment szczęścia, zamknąć jak w lampie alladyna migoczące okruchy prawdy, szczerości, przyjaźni, miłości, słońca, harmonii, ciepła, namiętności... pozwala zachować na zawsze. a później wracać i ogrzewać się gdy przychodzi zwątpienie, zmęczenie, szarość i duchy.
Pozwala wierzyć i mieć nadzieje że pewne rzeczy zachowują swoją prawdę doskonałą i  nigdy nie kończą...

więc jestem, uważnie zerkam dookoła i unieśmiertelniam swoje szczęście
tutaj


dobranoc

uwaga UWAŻNOŚĆ


znalazłam ostatnio  kilka cegiełek dających natychmiastowy uśmiech i Nadzieję...





ps- nie wiem czy mogę je umieszczać tak bezkarnie tu na tym blogu, ale może poczekam aż ktoś mi zwróci uwagę.. ;-)

środa, 18 stycznia 2012

moje



Moje niepokoje uśpione. Moje przestrzenie nieoswojone. Moje za późne wstawanie. Ranne marudzenie. Przeciąganie się leniwe. Mój stół i moje serce, które uczy się czym jest optymizm. Moje wielkie radości i powracające  czasem smutki. Moja melancholia dla której nie mogę znaleźć miejsca- gdzie schowam, ukryje, tam bokiem i tak wypłynie. Mój czas, który dziś ma prawo tak wolno popłynąć, nie spiesząc się, nie pędząc. Moje cztery kąty swobody, spokoju i wolności.

Migawka strzela, puka, stuka. Film przewija się głośno, głośniej. Klatki naświetlają się jedna po drugiej. Gotowe rolki wróciły wczoraj. Dzisiaj skan. Zobaczmy czego dokonał nowy rybionek wrzucony od razu na głęboką wodę i zabrany w słoną podróż. Jest tęcza. Jest tak pięknie.

wtorek, 17 stycznia 2012

ufff

do M:
najgorsze już za sobą... może trochę szkoda że kciuków Nikt nie trzymał... ale...  mam już negatywy, baterię do rybionka co zaniemógł, dobrą 400setkę z myślą o istambule w deszczu , idę piotrkowską, lżejsza o połowę tego ciężaru co głowę zaprząta jak już wiadomo- niepotrzebnie- śnieg prószy leniwie, po drodze kupię faworki u bliklego i będę sobie dzisiaj po prostu szczęśliwa...

ciiii


wygrała bezsenność stres i zimne stopy

poniedziałek, 16 stycznia 2012

5 centymetrów ponad ziemią

niepokój i strach co ma wielkie oczy
noga w której krew nie płynie
i głowa w której wszystko się miesza

koniec


a teraz
pod grubym splotem szarej wełny
nagość
i Twój silny zapach między udami

przez chwilę przemknęła mi myśl, że jeszcze nigdy nie byłam w Tobie tak bardzo zakochana
aż po brzegi
aż po same końce

aż niewiarygodnie

niedziela, 15 stycznia 2012

naj


prześcieradła jeszcze mokre 
tak bezszelestnie paruje szczęście



sen

jesteś

niedowierzanie serca
i Twoje wilcze oczy


mój



moja najdoskonalsza świetlista wieczność
zamknięta w Twoich dłoniach
jak szkatułka z dziecięcą  tajemnicą

śpisz

tak cicho
tak pięknie
tak szczęśliwie

dzieli nas tylko 
pięć cichych kroków
tej zimnej posadzki 

a kiedy już położę swój oddech obok Twojego
milimetr po milimetrze
przykrywając się szczęściem
nie usnę
nie chcą przegapić
tego snu najdoskonalszego 


sobota, 14 stycznia 2012

życie jest cudem






OPTYMIZM

ŚWIADOMOŚĆ WARTOŚCI MOJEGO ŻYCIA

RADOŚĆ KAŻDEGO DNIA

WDZIĘCZNOŚĆ

ŻYCZLIWOŚĆ

OTWARTOŚĆ

ELASTYCZNOŚĆ


Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
— Victor Marie Hugo

piątek, 13 stycznia 2012

TAK!



Są tylko dwa sposoby przejścia przez życie. Jeden, jakby nic nie było cudem, i drugi, jakby wszystko było cudem.

A.E

czwartek, 12 stycznia 2012

nieznośna ciężkość bytu



no właśnie dlaczego?

dlaczego w ludziach tyle nieszczęścia, samobiczowania,
zgryzoty, palących lęków, niekończących się wątpliwości,
dlaczego od urodzenia uczeni jesteśmy 
martwić się, narzekać, rozdrapywać nasze rany,
wyolbrzymiać winy i rozczarowania
dlaczego w nas tyle zgody na otaczającą nas wszechobecną
frustrację
?

dlaczego nikt nie uczy od podstaw radości,empatii i współpracy
dlaczego wszystko można zamknąć w jedno bardzo polskie słowo
problem
wymiennie z tragedią, "starą bidą", ostatnio modną masakrą,
w najlepszym wydaniu jest "nie najgorzej"

dlaczego czytam kolejny blog ociekający
klaustrofobicznym smutkiem, żalem i rozdarciem

dlaczego skoro samozwańczy mistycy, poszukiwacze złotego środka, medialni szarlatani,
sprzedawcy wycieczek do krainy powszechnej szczęśliwości
tyle mają cudownych recept, pigułek na śmiech i życiową potencję, tyle czarodziejskich
wskazówek, rad, poradników
uśmiechaj się
ciesz się chwilą
smakuj życie
skupiaj na małych przyjemnościach
posadź kwiaty w ogródku
pij wodę
uprawiaj sport 
ćwicz jogę
i skacz po łóżku jak dziecko

a osiągniesz zen
osiągniesz ten życiowy orgazm
wrócisz do natury
i happy end

a ja się pytam
i co z tego wynika
po co komu na co
ta tajemna wiedza 
podszyta fałszem
skoro dookoła 
w każdym małym  życiorysie 
puszka pandory
i wszystkie plagi egipskie
skoro
czuję ten kamień uwiązany u serca
ten ciężar każdego oddechu
jak zaraza najgorsza
bo nieuleczalna

czy to z mlekiem matki-polki wyssałam tą nachalną skłonność 
do umartwiania się, wewnętrznej depresji, uwypuklania "życiowych porażek"
drobnych potknięć, rozchwiań serca

czy
ten trujący jad polskiego pesymizmu
trwale rozlał się po moim sercu
i na zawsze zanieczyścił nerwosploty odczuwania

i nawet kiedy czasem wychodzi w tej szarości ogólnej 
słońce
nawet kiedy radość przeciska się uparcie 
przez grubą bezpieczną powłokę straconych szans, niepodjętych wyzwań, zapomnianych rozkwitów
i wzruszeń
wstyd się przyznać nawet przed 
Sobą samym
że szczęście często przelatuje nam koło nosa
że wszystko może być prostsze niż nam się wydaje
że może chodzi tylko o to żeby
zatrzymać się
docenić
podziękować
i się szeroko uśmiechnąć

a nawet jeśli
jest obok ktoś
kto dostrzeże ( zbyt często z nieumiejętnie ukrywaną zazdrością- niestety)
że się udało
zrzucić na chwilę płaszcz kieszeni pełnych codziennego nonsensu 
zaprzeczamy
szybko, wstydliwie, z samo-pokutą na twarzy i w sercu

bo o szczęściu mówić nie wolno
bo szczęście należy wiecznie kontestować
podważać
podejrzewać 
spoglądać jak na intruza
nieznajomego który może nas wyrwać z tej bezpiecznej lepkiej mieszaniny
dusznych spojrzeń pełnych żalu
głośnych twardych westchnień dezaprobaty
zbiorowa depresja, apopleksja i dystans
wrodzona niechęć i marudzenie
bo szczęście bywa na filmach
widuje się je też czasem ,,na zachodzie''
bo na szczęście nas nie stać
bo ojciec, bo matka
bo córka, bo kochanka
bo dzieciństwo nie takie,
niesprawiedliwe spłodzenie, urodzenie,karmienie
w lęku dorastanie
w winie dojrzewanie
w nerwach zasypianie
wyrzuty, zarzuty, krzyki i trzaski
kwas solny wylewany
bo szczęście nie spadnie nam z nieba
bo grzech, bo pokuta i kara
bo emocjonalne zaniedbanie, duchowe zwapnienie
bo użalanie się nad sobą
bo na szczęście nie zasługujemy
bo na szczęście trzeba ciężko zapracować ( w kamieniołomach najlepiej)
bo...

na szczęście
na szczęście
na szczęście

Proszę Państwa ja postanowiłam się leczyć
i choćbym miała odgryźć tą pępowinę
polskiej nieznośnej ciężkości bytu 
choćbym miała zagryźć w sobie
ciążącą przeszłość i palące nawyki


uwolnię się
sama dla Siebie
nauczę się uśmiechać
codziennie szerzej



środa, 11 stycznia 2012

w ślad za Tobą...



Ktoś 
mi tu dzisiaj przypomniał 
że do Twoich urodzin zostało
4 miesiące

co oznacza że do
,,okrągłych urodzin''
jest 2 lata i 4 miesiące

co oznacza że jeśli chcę się
wywiązać z obietnicy 
prezentu

adidasy na nogi 
i bez marudzenia




ps- podobno w tym roku mam pobiec 10km
w mniej niż godzinę
za rok 20km
a za 2...

42?!


ps2- wczoraj oddałam filmy do labu
!


wtorek, 10 stycznia 2012

krew z nosa



staram się nie podchodzić do okien
nie wyglądać
nie patrzeć
i też
nie czuć
nie myśleć
bo wiem że nic mnie tu nie czeka

a kilka tych kolejnych dni i nocy
to walka o przetrwanie
walka z samą sobą
walka ze smutkiem, marazmem i rozczarowaniem

bo ta nauka
jak krew z nosa
i brak kierunku
i barak perspektywy

czy to możliwe że jeszcze tydzień temu
oddychaliśmy słońcem
zasypialiśmy w zachwycie
i wszystko było tak cudownie beztroskie???

czy to możliwe że gdzieś tam został ten piękniejszy kawałek świata?
mojego Świata???

niedziela, 8 stycznia 2012

ostatnia deska ratunku





smutne smutki
puste pustki 
szare szarości

cała cichnieję
gasne
zanikam
jak ostatnia deska ratunku
ten wschodzący Paryż
różowych oddechów

kiedy najpiękniej
jak tylko można 
mówiłeś

kocham

sobota, 7 stycznia 2012

znikanie


mam ochotę zniknąć sobie 
cicho
udawać że mnie nie ma

zagrać z wami w chowanego


przykryć się szczelnie kołdrą
aż po końce krótkich oddechów
i
nie wracać
do nieodpisanych życzeń noworocznych 
fejsbukowych zaczepek i wiadomości
wścibskich pytań
znajomych, przyjęć i konkretów 
opowiadając te same historie
nawet nie będąc pewna
czy ktokolwiek chce ich słuchć



zniknąć tak
...

piątek, 6 stycznia 2012

skrzaty






i znowu ta sama melodia
znowu rytmiczne snucie
i odbijanie się od ścian

szarość zabija każdą iskrę radości
tak trudno jest ochronić
ten wspaniały ładunek
ciepła i koloru
którym nasiąkałam
przez ostatnie 
najcudowniejsze 
wschody słońca
i zachody księżyca

czuję się jakbym spadła z wysokości
i roztrzaskała się o bruk
a kiedy podnoszę z trudem głowę
tylko
szarość, kurz i zniechęcenie

ratuje mnie jednak
ten wspaniały Bunt
że nareszcie 
nie muszę doszukiwać się piękna 
tam gdzie go wcale nie ma 
i nigdy nie było
Łódź, łódzkość
piękna swoją brzydotą

nareszcie nie muszę się okłamywać
bo widziałam nareszcie
Piękno
piękne
wielowymiarowe 
i nieskończone


pomagają też Skrzaty
które przypominają mi 
na każdym kroku
że istnieje gdzieś przecież
bezinteresowny
szczery uśmiech który wszystko ogrzewa

bo Ktoś kupił świeże bułki
mleko i masło
Ktoś wypucował szkło i kryształy
w dębowym meblu
Ktoś ubrał drzewko choinkowe
najpiękniej jak się dało
Ktoś czuwa
Ktoś Kocha
Ktoś czekał

i dlatego mimo wszystko warto wracać


bo 
najpiękniejsze widoki
i najczystsze kolory
nie zastąpią 
Mamy




czwartek, 5 stycznia 2012

powrót! ratunku!!!


dopiero teraz widzę jak przewrotna jest nazwa tego Miejsca
rozstania i powroty miały dla mnie do tej pory tylko jednokierunkowy sens

teraz ze zdumieniem stwierdzam
ze kierunki są dwa
choć kończą się znakiem drogi bez wylotu

jednokierunkowo pozytywny powrót
do Twoich dłoni, ramion i snu ciepłego

dzisiaj

drugi kierunek zaskakująco przygniata
bo oznacza powrót do rzeczywistości
nie jest pełnowartościową alternatywą
jest pogodzeniem się z zimnem, deszczem,
szarym bezkresem rozczarowań
i własnych ograniczeń

i jeszcze nasze diabły
wylazły spod skóry
na sam koniec

jakby zewnętrznych smutków
i kapań było mało

a ja ciągle pod stopami czuje
księżycowy pył
i drobiny spadających gwiazd