piątek, 6 stycznia 2012

skrzaty






i znowu ta sama melodia
znowu rytmiczne snucie
i odbijanie się od ścian

szarość zabija każdą iskrę radości
tak trudno jest ochronić
ten wspaniały ładunek
ciepła i koloru
którym nasiąkałam
przez ostatnie 
najcudowniejsze 
wschody słońca
i zachody księżyca

czuję się jakbym spadła z wysokości
i roztrzaskała się o bruk
a kiedy podnoszę z trudem głowę
tylko
szarość, kurz i zniechęcenie

ratuje mnie jednak
ten wspaniały Bunt
że nareszcie 
nie muszę doszukiwać się piękna 
tam gdzie go wcale nie ma 
i nigdy nie było
Łódź, łódzkość
piękna swoją brzydotą

nareszcie nie muszę się okłamywać
bo widziałam nareszcie
Piękno
piękne
wielowymiarowe 
i nieskończone


pomagają też Skrzaty
które przypominają mi 
na każdym kroku
że istnieje gdzieś przecież
bezinteresowny
szczery uśmiech który wszystko ogrzewa

bo Ktoś kupił świeże bułki
mleko i masło
Ktoś wypucował szkło i kryształy
w dębowym meblu
Ktoś ubrał drzewko choinkowe
najpiękniej jak się dało
Ktoś czuwa
Ktoś Kocha
Ktoś czekał

i dlatego mimo wszystko warto wracać


bo 
najpiękniejsze widoki
i najczystsze kolory
nie zastąpią 
Mamy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz