czwartek, 8 marca 2012

orzeczenie






Dzisiaj rano przywitała mnie taka wiadomość...

‘a w ogóle, to zrobiłam się chyba jakimś emocjonalnym urzędnikiem. złapałam się na tym, jak pomyślałam, że mogłabym Ci wystawić zaświadczenie z pieczątką, parafką i orzełkiem orzekające o tym, że można się w Tobie zakochać i przedstawić szereg argumentów. zimno i konkretnie, całus pieczątki i doręczenie do rąk petenta. nie wiem, co się dzieje. wiosną powinno się ćwiczyć całowanie, a nie orzekać o zauroczeniach...’

a do tego całą noc najprzedziwniejsze sny...
że miałam stać się zastępczą mamą A. i Koko malutka , jak buszowaliśmy razem po sex-shopie, jak mój tata wrócił i... próbował chronić mnie przed tym co niewidzialne, ale mi wierzył, że ‘to’ istnieje...

mix właściwy raczej na orzeczenie schizofrenii niż zakochania ;-)



ps- od tygodnia ciągnie się za mną temat mojej małej Calineczki...
od tygodnia zastanawiam się co mogłaby zrobić, żeby Jej pomóc...
od tygodnia dojrzewam i już wiem, że będę musiała się nią bardzo zaopiekować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz