środa, 7 marca 2012

moja smutna Łódź





żal ściska serce za każdym razem gdy trzeba się 
skonfrontować ze ZMIANĄ...
jest we mnie ta nieznośna potrzeba i nawyk zarazem
do przywiązywania się

zmiana niezależnie czy w perspektywie niesie korzyści czy straty
wywiera na mnie piętno przemijania i 
jakiś cichy nieśmiały ból

bo przecież zmiany są konieczne
bo trzeba iść do przodu
i ciągle do przodu
i ciągle chcieć więcej i lepiej
i nowocześniej

sentymenty są niemodne
sentymenty są niepotrzebne
sentymenty niosą smutek

a jednak
kiedy patrzę dziś jak wyburzają stare kamienice przy 
dworcu fabrycznym
serce nie słucha żadnych argumentów
tylko zamiera ze smutku i tęsknoty

za czasem kiedy dworzec ten był codziennym przystankiem
w drodze do szkoły 
kiedy idąc Składową o świcie miało się nieodparte wrażenie 
że ciągle trwa jakaś wojna
kiedy marzło się wieczorami czekając na autobus do domu
kiedy... kupowałam tam pierwsze bilety w Twoim Kierunku
w tajemnicy, w pośpiechu, w pełnej ekscytacji
kiedy później dziesiątki razy wsiadałam w pociąg mając już to cudowne uczucie
że za kilkadziesiąt minut przywitasz mnie swoim wilczym uśmiechem

za czasem kiedy pierwsza beztroska młodość
nie rozliczała z rozumu
i nie wstydziła się sentymentów



ps- i wcale nie jest 7.30
jest 17, zachodzi słońce i jestem w BUL-e

ps2- dziękuję Pani dr J. Kuleszy że przywróciła mi dzisiaj radość i wiarę w moją Naukę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz