czwartek, 21 czerwca 2012

do przodu



jestem totalnie wyczerpana,  boli mnie każdy kawałeczek ciała i psychiki, zaczynam wpadać w panikę, bo wiem że ja nie ogarniam tego wszystkiego.. :-((
ostatkiem racjonalności staram się  wyobrażać sobie, że te kilka następnych dni i nocy to jet pewien rodzaj podróży, na etapie gdzie podróż staje się jednym wielkim problemem , gdzie skończyło  się jedzenie, zapada noc,  ukradli mi namiot, pieniądze, i dokumenty, mam gorączkę i pęcherze na nogach, mało siły, a mimo to muszę iść dalej..


jeszcze trochę
jeszcze tylko troszeczkę...





4 komentarze:

  1. "gdzie skończyło się jedzenie, zapada noc, mam gorączkę i pęcherze na nogach, mało siły"

    To bardziej brzmi jak opis biedoty z obrazów Van Gogha:) Chociaż nie- oni przynajmniej mieli ziemniaki.

    W każdym razie- dobry trick psychologiczny, nie wpadł bym na to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprawdziłam- ziemniaki jeszcze mam ( z paczek żywieniowych od mamy;-) więc widocznie nie jest tak źle jak myślałam;-)

      Usuń
  2. spokojnie, tylko spokój nas ratuje, Moja Droga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorsze jest to, że tą drogę trzeba pokonać w osamotnieniu... Ale na pewno wszystko to szybko przeminie :)

    OdpowiedzUsuń