Warszawa, 10/11/2012
Nasz Dom już blisko. Ściany się malują, sufity bielą, podłogi polerują. A mimo to po omacku. Mimo to bez czucia w palcach. Przyzwyczaiłam się do mojej bezdomności. Braku stałego miejsca i jednego kierunku. Bez serwisu babci i przewidywalności jutra. Za długo chciałam. Za długo nie miałam. A teraz jak mam mieć to cieszenie się gdzieś zapodziało. Bezdomność jutra nadal twardo we mnie trwa.
Warszawa 11/11/2012
http://to-tu--to-tam.blogspot.com/2012/12/11112012-dzien-swira.html
Warszawa 12/11/2012
Dwa tygodnie oddzielnych oddechów. Dwa tygodnie własnych spraw załatwiania. Dwa światy podzielone. Od kreski do kreski. Dwa serca oddalone. Ważniejsze sprawy są na głowie.
Dwa tygodnie ostatnie w starym domu. Kartony już stoją w przejściu.
Siły i wytrwałości dla Ciebie! Ooo, Warszawa to także moje miasto (od 4 miesięcy. ;))
OdpowiedzUsuń