Wrocław jest piękny, płaczący i bardzo kapryśny.
Pasujemy do siebie.
Raz ja się obrażam, raz on.
I jakoś ciągle nie możemy się spotkać.
Nienawidzę hoteli.
im większy, dostojniejszy i bardziej elegancki
tym ja mniejsza, nic nieznacząca i bardziej samotna.
Ten w którym jestem/ z Którym jestem
nie daje oswoić się nawet
gwizdem migawki
nie wiem
naprawdę nic już nie wiem
ps- a filmy zostały w warszawskiej lodówce- przez co wczoraj miałam masę nieoczekiwanych przygód, aż w końcu zawitałam do Pana Piotra Krudowskiego na Kasprowicza 111, gdzie miękkim, elektryzująco niskim i ciepłym głosem, nie patrząc w oczy, gdzieś między słowami uratował mnie ze wszystkich niepokojów tego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz