środa, 9 maja 2012

Nadzieja





paruje poranna kawa
schnie na mnie koszulka mokra po bieganiu

siedzę nad otwartym kalendarzem 
i śmieję się sama z siebie/ do siebie
( choć wiem, że jest to raczej śmiech przez łzy)

wczoraj potwierdzono ostatnie terminy
we wszystkich trzech szkołach
i jakimś cudem
nic na siebie nie zachodzi
jakimś cudem 
nie zapowiada się na dwa egzaminy w ciągu jednego dnia

ale mimo to
czuję się  jakby to był jakiś ponury żart
ogrom nauki mnie przeraża
przerasta moje najśmielsze wyobrażenia
oddech krótki urywany

i doprawdy nie mam pojęcia 
skąd we mnie tyle Nadziei
skąd tyle siły żeby ciągle o siebie walczyć
 skąd tyle wiary że
 jest szansa

 że się uda

 
siedzę nad tym kalendarzem 
i obmyślam strategię przetrwania

to będzie wojna na 
śmierć i marzenia







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz