w domu z porcelany nastała pora deszczowa
dźwięczne kapanie na stałe zagościło po ceglastą dachówką
w moim nocnym namiocie
ptaki kąpią się w deszczu
w wietrznym rytmie
urządzają swe godowe tańce
czasami budząc się rano
marzę przez sen żeby któryś
wleciał przez otwarte okno
i wtulił się w moje dłonie
kolejne szklanki po herbacie
kolejne kilometry czarno białych literek
usianych makiem
kolejne delikatne kapania z nieba
odliczają dni
godziny
i minuty
kiedy znowu naukowy koszmar
odejdzie na chwilę z mojej głowy
walizka już przygotowana
na powitanie kolejnej wiosny
dźwięczne kapanie na stałe zagościło po ceglastą dachówką
w moim nocnym namiocie
ptaki kąpią się w deszczu
w wietrznym rytmie
urządzają swe godowe tańce
czasami budząc się rano
marzę przez sen żeby któryś
wleciał przez otwarte okno
i wtulił się w moje dłonie
kolejne szklanki po herbacie
kolejne kilometry czarno białych literek
usianych makiem
kolejne delikatne kapania z nieba
odliczają dni
godziny
i minuty
kiedy znowu naukowy koszmar
odejdzie na chwilę z mojej głowy
walizka już przygotowana
na powitanie kolejnej wiosny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz