jakoś zaskoczył mnie ten grudzień... w nocy kiedy zmieniła się data nie mogłam uwierzyć, że oto wita mnie ostatni miesiąc roku... a jak do tego uświadomiłam sobie, że do mojego wigilijnego wyjazdu na Koniec Świata, zostało troszkę więcej niż 2 tygodnie, to.. no właśnie... stres puścił swoje soki, przed oczami przeleciały wszystkie niezałatwione sprawy i poczułam na plecach oddech za szybko uciekającego czasu...
już wiem, że będę bardzo tęsknić za czułym spokojem ostatnich tygodni, za wygrzewaniem się w jesiennym słońcu, za zbyt długimi porankami i Twoim opiekuńczym uśmiechem...
może to były ostatnie tak cudownie beztroskie dni w moim życiu?
zegar tyka, czas będzie dorosnąć, wstawać grzecznie zgodnie z budzikiem, mieć szefa i nauczyć się tolerować rutynę.. na samą myśl wszystko we mnie się jeży i chowa się po kątach.. wszystko prosi jeszcze troszkę, jeszcze nie dziś..
nie wiem jak długo uda mi się jeszcze uciekać,
ale wiem że przez kolejne 3 tygodnie zamiast uciekać muszę gonić...
gonić samą siebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz